
Rewolucja podatkowa to ściema Morawieckiego. ”Obywatel nadal będzie traktowany jak zwierzyna łowna”
Written by zzz, Lis 1, 2017, 0 Comments
Rządzący zapowiadają, że nowa Ordynacja podatkowa to wielka zmiana na lepsze dla przedsiębiorców. Innego zdania jest Marek Isański, który w głośnym procesie domaga się od Skarbu Państwa ponad 800 mln zł za zniszczenie firmy przez fiskusa. – Sprawa mojej firmy trwałaby ponad 20 lat – mówi Marek Isański, polski rekordzista w walce ze skarbówką.
Liczysz na rewolucyjne zmiany – ułatwiające funkcjonowanie firm – w związku z nową Ordynacją podatkową? Możesz się przeliczyć. Skarbówka nadal będzie dysponowała “wytrychami” do ukrywania swojej opieszałości.
O ocenę jej założeń poprosiliśmy człowieka ciężko doświadczonego przez rodzimy aparat skarbowy. Przedsiębiorcę, który na własnej skórze przekonał się, jaką władzę daje urzędnikom skomplikowane i źle napisane prawo podatkowe.
Marek Isański jest prawdziwym rekordzistą w długości procesowania się ze skarbówką. Z urzędniczym aparatem walczył ponad 20 lat i wygrał. Niestety, jego firma – Towarzystwo Finansowo Leasingowe – nie udźwignęła domiarów podatkowych w wysokości 20 mln zł i dziś istnieje już tylko na papierze. Dlatego Isański złożył w sądzie pozew przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie za doprowadzenie jego firmy do upadku w wysokości 817 mln zł.
Wytrych do przedawnienia
– Papierkiem lakmusowym nowej ordynacji są przepisy dotyczące przedawnienia. Tu ważne wyjaśnienie. Przedawnienie nie jest prezentem dla niechcących płacić podatków. To jedyny instrument, który może spowodować efektywną, szybką i skuteczną pracę aparatu skarbowego – mówi money.pl Marek Isański.
Jak przekonuje Isański, sprawy nie poprawia nawet fakt, że ów bulwersujący przepis został przez komisję usunięty z projektu ordynacji.
– Pamiętajmy jednak, że to był tylko wytrych dla fiskusa do ”kupowania czasu”, czyli do ukrywania własnej opieszałości i przedłużania terminu przedawnienia, by można było sprawy podatników ciągnąć latami. Rzecz w tym, że w obecnie proponowanej ordynacji te wytrychy są gdzie indziej – mówi Isański.
Takim wytrychem jest, w jego ocenie, np. zapis o zmianie skutków prawnych, jakie wywoływać będzie decyzja pierwszej instancji. To nadal pozwalać będzie na dowolne przesuwanie terminu przedawnienia. Bo dziś przed upływem terminu przedawnienia trzeba zakończyć postępowanie podatkowe zgodną z prawem decyzją.
– Po zmianie wystarczy, że wydana zostanie jakakolwiek decyzja, nawet niezgodna z prawem. Tego oczywiście nie napisano wprost, ale trudno uwierzyć, abym tylko ja to zauważył – mówi przedsiębiorca.
Więcej nie znaczy lepiej
Przedsiębiorca zwraca też uwagę na fakt, że do tej pory przepisy o przedawnieniu mieściły się na połowie strony. Teraz zapisano je na ośmiu stronach. Zatem zamiast uprościć – wszystko potwornie skomplikowano.
Tymczasem, w jego ocenie, zmiany wymaga przede wszystkim antyobywatelska i sprzeczna z zasadami logiki interpretacja przepisów. Paradoksalnie więc ta rzekoma, jego zdaniem, rewolucja nie polepsza sytuacji podatników. Bo nie ma żadnej gwarancji, że zmiana przepisów spowoduje ich poprawne stosowanie. Skoro obecne i tak były i są od lat błędnie wykorzystywane.
– Fundacja o stosowaniu przepisów o przedawnieniu zorganizowała seminarium wraz z Uczelnią Łazarskiego. Niestety, komisja, fiskus ani sędziowie sądów administracyjnych nie byli nią zainteresowani – mówi przedsiębiorca.
Co zatem nowa Ordynacja oznaczać będzie dla przedsiębiorców?
– Po lekturze ordynacji i zapisów tam zawartych śmiało mogę powiedzieć, że sprawa mojego TFL trwałaby dłużej niż 20 lat. A przykład TFL jest wręcz modelowy do testowania jakości proponowanych zmian – dodaje.
W jego ocenie to najlepszy dowód na to, jak poważnym błędem było pozbawienie uczestnictwa w pracy komisji reprezentantów podatników. Nie mieli okazji zaproponować wielu prostych rozwiązań. Na uwagi w tej sprawie przedsiębiorca dostał odpowiedź, że reprezentują ich doradcy podatkowi.
Podatnik jak zwierzyna
Rzecz jednak w tym, że doradcom podatkowym, zdaniem Isańskiego, może zależeć na tym, żeby być z organem podatkowym w sporze i te spory wygrywać. Zwykły podatnik chce mieć jednak wolną głowę i w prosty sposób płacić podatki.
W innym obszarze, którym zajmuje się jego Fundacja, też nie widzi poprawy. Podatnicy, którzy dostali w spadku mieszkanie i sprzedali je bądź zamienili, nadal będą mieli potężne problemy.
– Zgodnie z nową Ordynacją nadal nie będą traktowani jak obywatele, ale jak zwierzyna łowna. Będą na nich nakładane np. bardzo wątpliwe podatki dochodowe, mimo że nie osiągnęli żadnego dochodu i nie mają z czego ich zapłacić – mówi Isański.
W jego ocenie przepisy ordynacji w zakresie ulg pozostaną – tak, jak były – przepisami martwymi. Podczas gdy właśnie one wymagają pilnych zmian.
– Oczywiście na naprawę błędów nigdy nie jest za późno. Fundacja Praw Podatnika otwarta jest na rzeczową współpracę z komisją – mówi prezes TFL.
Jak przekonuje, na początku prac komisji popełniono jeszcze jeden podstawowy grzech. Nie postawiono jej żadnych celów. Nie zdefiniowano, jakie są błędy w starej ordynacji. Nikt wyraźnie nie powiedział, na czym to złe działanie polega i jak powinno być to wszystko naprawione.
Kolejnym, jego zdaniem, błędem jest założenie, że komisja została powołana po to, by balansować podobno sprzeczne interesy miedzy państwem a podatnikiem.
Klej uniwersalny klei źle
– To myślenie z poprzedniej epoki, gdzie zakładano, że obywatel chce tylko oszukać swoje państwo. Nie rozumiem, dlaczego z takim trudem przebijać się musi prosta prawda, że podatnicy chcą płacić podatki. Tylko muszą wiedzieć jakie – mówi Marek Isański.
Żeby jednak było to możliwe, przepisy muszą być jasne i jednoznaczne, a to jego zdaniem jest podstawowym obowiązkiem organów państwa. Podatnicy nie mogą zgadywać, jaki mają zapłacić podatek. Ani drżeć ze strachu przez całe życie z obawy, że źle zrozumieli niejasne przepisy.
– Wszyscy spodziewający się uproszczenia będą zawiedzeni. Uzasadnienie zajmuje 511 stron, a sama Ordynacja spisana jest na 255 stronach. Do tego są dołączone dziesiątki aktów towarzyszących. Dlatego trudno to uznać za uproszczenie i ułatwienie dla przedsiębiorcy – mówi prezes TFL.
Jak wspomina, 30 lat temu wszystkie akta podatkowe mieściły się w dwóch segregatorach i można było się z nimi zapoznać w dwa popołudnia. Teraz rozpisano się w poszukiwaniu dokumentu idealnego dla wszystkich.
– Światowe doświadczenia pokazują, że inne zasady podatkowe powinny dotyczyć małych i dużych przedsiębiorców. Jednak my nie chcemy z nich korzystać i piszemy jedną ordynację dla wszystkich. Przypomnę stare powiedzenie: klej uniwersalny klei wszystko, ale klei źle – konkluduje Isański.
money